8. Badania po 50 dla kobiet: mammografia. W wieku 50 lat kobiety powinny rozpocząć regularne badania mammograficzne. Mammografia nie chroni przed zachorowaniem, ale pozwala wykryć wczesne objawy raka piersi. Badanie to daje 95% szans na wykrycie zmian nowotworowych i należy je powtarzać co dwa lata.Urodzinowe50 – tka już na karku już szampanik stoi w barku a pierwsza gwiazdka świeci na niebie MARIOLU dla Ciebie dzisiaj specjalnie Bo dziś są twoje urodziny już zebrało się grono rodziny by uczcić Twoją rocznicę złotą więc czas powiedzieć „pa” kłopotom i niech bąbelki zakręcą nam w głowie my i tak wypijemy Twoje zdrowie żyj tak by żadnego dnia nie żałować i problemami się nie przejmować byś często smaczne ciasto piekła już dawno nas nimi wszystkich urzekłaś dzień dziś szczęśliwy, dzień dziś jedyny dziś są Twoje 50-te urodziny więc składamy Ci te życzenia zdrowia, szczęścia, snów spełnienia żyj nam sto lat MARIOLO kochana kochamy Cię wszyscy – bądź przekonana będziemy z Tobą w smutku i radości więc spojrzyj łaskawie na swoich gości !Translations in context of "mi na karku w związku z" in Polish-English from Reverso Context: Caroline siedzi mi na karku w związku z tą sprawą.Zacznijmy od tego, jak prezentuje się karta Lewandowskiego w FIFA 22. Możecie zobaczyć ją poniżej. Polak posiada ocenę ogólną wynosząca 92, a to ustanawia go drugim najlepszym piłkarzem w całej grze. Lepszy od niego jest tylko Leo Messi. Nasz rodak ma więc bardzo mocną kartę i wielu graczy bardzo ceni sobie byłego napastnika Bayernu. Karta Lewandowskiego w FIFA 22 Zobacz więcej: Lewandowski może dołączyć do elitarnego grona w FIFA 23! W FIFA 23 ocena Polaka jest trudna do przewidzenia. Mogłaby zostać podniesiona ze względu na transfer do Barcelony, a także to, że Lewandowski ma za sobą świetny sezon, w którym strzelił 50 bramek i zaliczył siedem asyst w trakcie 46 spotkań. Na jego korzyść działa jednak fakt, że nasz rodak ma już na karku prawie 34 lata i jego wartość rynkowa spada. Te czynniki mogą sprawić, że deweloperzy z EA Sports postanowią obniżyć ocenę ogólną Polaka. My jednak pozostaniemy przy tym, że obecny overall wynoszący 92 powinien zostać utrzymany. Czytaj również: Lewandowski stworzy atak marzeń. Oni w FIFA 23 będą wymiatać! Jeśli chodzi o poszczególne statystyki, to ze względu na wiek Lewandowski w FIFA 23 może mieć delikatnie obniżone tempo. Statystyka strzałów powinna pozostać na jednakowym poziomie, gdyż 50 goli w ostatnim sezonie robi wrażenie. Można spodziewać się, że nasz rodak dostanie kilka dodatkowych punktów w podaniach. W końcu siedem asyst w poprzednim sezonie to wynik dość dobry, jak na środkowego napastnika. Oceny dryblingu oraz umiejętności defensywnych najprawdopodobniej utrzymają się bez zmian. Wzrosnąć może za to również fizyczność, ponieważ nowy nabytek Barcelony mimo niemal 34 lat wielokrotnie udowadniał na murawie, że fizycznie i kondycyjnie niczego mu nie brakuje. Oto jak może wyglądać karta Lewandowskiego w FIFA 23. Foto: Przewidywalna karta Lewandowskiego w FIFA 23
Ten dzień jest wyjątkowy, rozkoszuj się nim zatem i sącz życie należycie. Tego Tobie, Twej duszy i Twemu sercu czule życzę. Masz urodziny, dziś jest twoje święto, więc niech Ci świeci gwiazdka z buzią uśmiechniętą! 50 – tka już na karku. już szampan stoi w barku. Bo dziś są twoje urodziny. zbierze się grono rodziny.
Witajcie w portalu pełnym życzeń o nazwie Życzeniomania, na naszej stronie znajduje się ponad 2500 życzeń podzielonych na 20 kategorii. Życzenia mogą Państwo oceniać, dzięki ocenom przyszli odwiedzający będą mieli łatwiej z wyborem odpowiednich życzeń. Na naszym portalu mogą Państwo również poczytać o najważniejszych świętach obchodzonych w Polsce, życzymy miłej lektury i mamy nadzieję, że życzenia z naszej strony przypadną do gustu ich odbiorcom. Zachęcamy do częstych odwiedzin 🙂 Jeśli potrzebujesz życzeń na urodziny wybierz kategorię życzenia urodzinowe, znajdują się polecane przez nas życzenia na wyjątkowy dzień jakim są urodziny.Tłumaczenia w kontekście hasła "włosami które masz na karku" z polskiego na angielski od Reverso Context: Myśl razem z włosami które masz na karku!
Wiadomość gry 21 lipca 2022, 10:15 W Goodsprings odbyła się impreza tematyczna dla fanów Fallout: New Vegas. Przybyło znacznie więcej osób, niż początkowo szacowano. źródło: Steam | Fallout New Vegas O tym, że Fallout: New Vegas jest bardzo udaną grą nie trzeba nikogo przekonywać. Choć produkcja ma już na karku 12 lat, to na forach internetowych czy kanałach w serwisie YouTube wciąż sporo się o niej mówi. Fanów postapokaliptycznej historii rozgrywającej się na pustyni Mojave nie brakuje, czego dowodem jest niedawny event o nazwie New Vegas Day, który odbył się w prawdziwym miasteczku Goodsprings w stanie Nevada. Zimna Sunset Sarsaparilla i gra na kapsle Zaczęło się od tego, że właściciel restauracji o nazwie Pioneer Saloon, która była inspiracją dla firmy Obsidian Entertainment do stworzenia Prospector Saloon w grze, postanowił wyprawić całodniową imprezę dla fanów Fallout New Vegas. Początkowo spodziewano się, że przyjedzie około 50 osób, ale nastąpiło spore niedoszacowanie, bo gości było ponad 500. Opis eventu opublikował na swoim kanale w serwisie YouTube Tk-s Mantis, który zajmuje się tworzeniem filmów na temat tej gry. Na imprezie nie zabrakło zespołu muzycznego, który poza utworami znanymi z New Vegas (Big Iron na zawsze w sercu) grał także inne piosenki. Miłośnicy mogli rozegrać partyjkę w karawanę – karciankę obecną w New Vegas, a to wszystko oczywiście na kapsle. Fani przyjechali głównie ze Stanów Zjednoczonych, ale nie zabrakło także obcokrajowców. Mojave w prawdziwym życiuWiększość fanów Fallout: New Vegas zapewne wie, że akcja gry toczy się na pustyni Mojave, która naprawdę istnieje w stanie Nevada. W produkcji studia Obsidian Entertainment można zauważyć kilka lokacji, które powstały na bazie istniejących już miejsc. W 2012 roku twórca posługujący się w serwisie YouTube nickiem Culveyhouse stworzył krótki film, na którym przedstawia prawdziwe budowle, które w zmienionej wersji znalazły się w Fallout: New Vegas. Wracając jeszcze na chwilę do tematu Pioneer Saloon, na którym jak wspominałem wcześniej, bazował Prospector Salloon, z ciekawości zacząłem czytać opinie i nie brakuje tam nawiązań do gry. Bądźmy szczerzy, większość z was jest tutaj z powodu Fallouta. – RetroUproar Wspaniale było postawić stopę w Pioneer Saloon w prawdziwym życiu. Jedzenie było dobre, a poznawanie większej liczby fanów Fallout New Vegas było niesamowite. Mam nadzieję, że wrócę ponownie w przyszłym roku. – Sean Virges Naprawdę fajnie zobaczyć saloon w Fallout: New Vegas osobiście. Mam nadzieję, że utrzymają rzeczy związane z grą! – Rory Lynch
399. Poważne potrącenie 14-latki w Szprotawie. Za kierownicą 78-latek! [FILM] Poważne potrącenie 14-latki na przejściu dla pieszych w Szprotawie. Sprawcą 78-letni kierowca. Zobacz mrożące krew w żyłach nagranie! queen12. queen12.
W mieszkaniu Alaina Fahrniego są aż dwa pomieszczenia wypełnione kolekcjonerskimi gadżetami zespołu Kiss. Żona Lydia toleruje pasję męża, a syn Mike będzie dziedzicem dorobku ojca Basista Kiss Gene Simmons zastępuje Alainowi ojca. Mężczyzna fascynuje się muzykiem od dziecka. Po latach miał szansę spotkać swojego idola, od którego dostał wyjątkowy prezent Kiss grają najbardziej dzikie koncerty ze wszystkich zespołów z branży rockowej, co potwierdza ich największy fan Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Onetu Człowiek, który jest wielkim fanem danego artysty, może kojarzyć się z samotnym, zakompleksionym introwertykiem. Nic bardziej mylnego. Mieszkający w niewielkim szwajcarskim miasteczku Alain Fahrni, jest w szczęśliwym małżeństwie od 31 lat, prowadzi z pozoru zwyczajne życie i każdego poranka jedzie do pracy. Jednak Alain skrywa tajemnicę. W jego mieszkaniu na parterze kamienicy są całe dwa pokoje poświęcone wyłącznie zespołowi Kiss. Zobacz również: Co kryje się pod maskami? KISS to nie są grzeczni chłopcy Kiss płynie w jego krwi. Dosłownie Mieszkanie, w którym mężczyzna żyje z rodziną, to świątynia ku chwale Kiss. W dwóch pokojach jest multum zdjęć, złotych płyt, sylwetek z PCV itp. Kolekcja Alaina Fahrni jest zjawiskowa, bo liczy aż 13 tys. różnych obiektów, w tym automat do gry w pinball i kolekcjonerski bas Kramera w kształcie siekiery, podpisany i numerowany. Za trzy zamienione słowa, uścisk dłoni i zdjęcie ze swoimi idolami Alain Fahrni nie waha się wydać 1200 franków (ok. 5700 zł). Taka jest cena bycia najwierniejszym fanem. Lydia nie wnosi sprzeciwu, widząc szaleństwa męża. Sama kocha muzykę. "Kiedy się poznaliśmy, nie wiedziałam, że Alain jest fanem Kiss. Początkowo jego kolekcja zajmowała tylko niewielką przestrzeń oddzieloną zasłoną w naszej sypialni. Potem rosła w siłę... "— mówi Lydia. Choć darzy męża bezgraniczną czułością, przyznaje, że czasem musiała walczyć o "uratowanie kawałka ściany", który zarezerwowała na rodzinne zdjęcia. Nie zawsze było łatwo. "Kiedy kolekcja stała się niczym muzeum, pojawili się ludzie. Niektórzy z nich za bardzo wchodzili nam na głowę. To posunęło się za daleko, ale porozmawialiśmy o tym i uspokoiło się. Pandemia okazała się błogosławieństwem, bo uniemożliwiła ciekawskim zbliżanie się" — mówi Lydia. fani "Kiss" przed koncertem Alain chodzi na koncerty i ugania się za zdjęciami ze swoimi idolami, a Lydia uczy się gry na perkusji, pielęgnuje swój ogród i jeździ do siostry do Włoch. Mimo tych rozbieżności dogadują się i są szczęśliwi. Pewnego dnia jego syn Mike przejmie kolekcjonerskie dziedzictwo. Zobacz również: Kiss wkrótce na koncercie w Polsce. "To wielkie przedstawienie i spektakl" Miłość od pierwszego wejrzenia Przygoda Alaina z Kiss zaczęła się w 1977 r., kiedy miał zaledwie 11 lat. Jego matka nieświadomie zaraziła młodego chłopca pasją do muzyki. Pracowała jako sommelier w kawiarni w La Sagne, skąd przynosiła mu używane płyty do szafy grającej. "Pewnego dnia, wróciwszy ze szkoły do domu, włączyłem telewizor. Był program o nowych trendach muzycznych w USA. Kiss pojawił się na krótko. To było 30 sekund, w których czas się dla mnie zatrzymał. Czułem się oszołomiony i niezmiernie zafascynowany. Do tego stopnia, że następnego dnia pobiegłem do sklepu z płytami, aby kupić album »Love Gun«. Tuż po przesłuchaniu zakochałem się w nim w trymiga i ta miłość przetrwała" — mówi Alain. Alain prędko uznał basistę Gene Simmonsa za swojego idola. "Nie znałem swojego ojca, więc jako dzieciak postrzegałem Gene'a Simmonsa za idealnego zastępczego ojca. Przez lata pielęgnowania mojej pasji zauważyłem, że wielu kolekcjonerów, podobnie jak ja, ma jakąś emocjonalną lukę. Gene Simmons ma szaloną aparycję, czym od zawsze mi imponował. Spotkałam go kilka razy i za każdym razem nogi mi się trzęsły. To jedyny facet, który sprawia, że tak się czuję" — mówi Alain Fahrni. Zobacz również: Gene Simmons: demoniczna twarz twórcy KISS Foto: Katerina Sulova / PAP Gene Simmons, 2022 r. "Skontaktował się ze mną i chciał kupić tuzin posiadanych przeze mnie książek, ale odmówiłem. Chciałem mu je wręczyć osobiście, co udało mi się zrobić w Zurychu w 2013 r. Był tak zaskoczony, że nie chciałem pieniędzy, że dał mi wystawny prezent, zapraszając mojego syna i mnie na prywatne spotkanie, zanim wręczył mi cymbał podpisany przez wszystkich czterech członków zespołu!" — opowiadał Alain Fahrni o spotkaniu z idolem. Największe zwierzęta sceniczne w historii muzyki Zaledwie czteroliterowa nazwa Kiss brzmi bardzo niepozornie. Nagrali aż 20 albumów studyjnych. Ostatni ukazał się w 2012 r.. Mają liczne przeboje, ale najpopularniejszy i niezapomniany to "I Was Made For Lovin' You". Sprzedali 150 mln egzemplarzy płyt, a w przyszłym roku będą świętować 50-lecie swojej kariery. Wszystko zaczęło się w 1973 r. w nowojorskim Queens, kiedy glam rock był na topie. To był czas świetności Alice Cooper, Davida Bowie i The New York Dolls. Przez pierwsze 10 lat członkowie Kiss uczynili oryginalne przebrania swoim znakiem rozpoznawczym. W latach 1983-1996 porzucili intensywny makijaż, ale później przywrócili go do swoich stylizacji jako niezastąpiony element. Przez pewien czas stacje radiowe bojkotowały zespół, ale fanów to nie zraziło, bo do dziś wspierają swoich ulubieńców. Zobacz również: Spektakularny koncert KISS w Łodzi! Rock&roll, płomienie, wybuchy i krew na scenie [RELACJA] Kiss to ekscentryczny zespół, który uosabia "rock'n'rollowy cyrk". Jest uważany za jedną z najlepszych kapel grających na żywo w historii, ponieważ członkowie robią wielkie przedstawienie na scenie. Na ich koncertach można zobaczyć efekty pirotechniczne, instalacje 3D czy neonowe lasery. A w samym centrum zainteresowania i tak znajdują się muzycy, którzy są zwierzętami scenicznymi. "Ich koncerty to niezapomniane widowiska, na których jakoś nigdy nie było lasek z poderżniętymi gardłami na scenie. Te pogłoski to tylko sfabrykowane legendy" — upiera się zirytowany Alain Fahrni. Foto: QUIQUE GARCIA / PAP "Kiss" na scenie, 2022 r. Pod względem marketingowym "Kiss" nie ma sobie równych w branży rockowej. Marka, którą członkowie "Kiss" budowali przez tyle lat, została wyceniona w 2006 r. na ponad 1 mld dolarów. Alain Fahrni poznał wszystkich członków zespołu, czasem pobieżnie. Nawiązał przyjaźń z byłym gitarzystą Bruce'em Kulickiem, z którym spotkał się pięć razy w jego domu w La Chaux–de–Fonds. Spotykał się także z obecnym perkusistą Erikiem Singerem. W przyszłym roku Kiss będzie świętować 50 lat kariery i po raz ostatni wystąpi w Nowym Jorku. Alain Fahrni też może tam być. Lydia pewnie zostanie w domu. Wyznała, że 70-latkowie malujący się jak dzieci i skaczący na scenie, są dla niej trochę zabawni. Dobrze, że Alain Fahrni tego nie słyszał... Zobacz również: Zieją ogniem, roztrzaskują gitarę na scenie. Koncerty KISS to prawdziwy performance Dziękujemy, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści. (tom)
Jak się całować? Mówiłam już o sytuacji, w której chłopak chodził ze mną dla zakładu. Kilka razy mnie pocałował a ja jak głupia udawałam, że nie widzę jego zażenowania moim całowaniem. Jestem niedoświadczona i chciałabym chociaż trochę wiedzieć jak się całować ;d. 81 ocen | na tak 97%.
TWÓJ SKLEP Tutaj możesz zrobić zamówienie na podkłady muzyczne midi karaoke, mp3 i CD AUDIO lub kupić utwór SMS-em. Aby ułatwić Ci wybieranie plików zostały one posegregowane pod względem nowości, tytułów i wykonawców, dodatkowo możesz użyć wyszukiwarki. nowości tytuły wykonawcy znajdź Podkład muzyczny numer wykonawca / tytuł demo demo zakup 2362 Pięćdziesiąt latek (szlagry) (im) For You midi mp3 info kup koszyk PIĘĆDZIESIĄT LATEK - For You Tak mało czasu (tak mało czasu) dla siebie mamy (dla siebie mamy), na potem wszystko ciągle odkładamy. Najlepsze lata (najlepsze lata) przemijają dzień za dniem i nie zdążysz się obejrzeć, a już jest: Pięćdziesiąt latek masz już na karku, pół setki wiosen los dał w podarku. Równo pięćdziesiąt - tak, jak w zegarku na urodziny od życia masz. / w s t a w k a - instrumentalna / Powspominamy (powspominamy) i powzdychamy (i powzdychamy), na wszystk...
Sama nie wiem, kiedy minęło tyle czasu. Dopiero co chodziłam do technikum, a tu już na karku dwa razy więcej lat. Pochłonęło mnie zwyczajne życie. Nie miałam jakiegoś konkretnego pomysłu na siebie i tak jakoś poszło. Rodzice zawsze byli dla mnie ogromnym wsparciem, więc dzięki nim przetrwałam.Czas jest policzalny, ale wartości nabiera dopiero, jak upłynie, a zysk przynosi tylko mądrze masz 20 lat, ja mam 20 latZdarzyło mi się ostatnio przejść po kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. To nie jest moja macierzysta uczelnia, ale studencki klimat jest mi bliski. Moje „dorosłe” życie zaczęło się na studiach – wzięłam ślub, urodziłam już nie jestem dziewczyną, a kobietą, ale nadal jestem młoda, więc wciąż czuję się trochę jak studentka. Dlatego nieco zdziwiłam się, gdy przed bramą zagaił mnie kwestujący na chore dzieci wolontariusz, nie przechodząc od razu na „ty”, a uprzejmie zwracając się do mnie:„Przepraszam, proszę Panią, może zechce Pani wesprzeć…”.Przed nami siódme niebo?Jaka Pani ja się pytam?! Rozejrzałam się wokół. Nie jestem jeszcze panią w średnim wieku, a jednak nagle zaskoczył mnie fakt, że studentką też już nie jestem. Młodsze ode mnie są nie tylko moje własne dzieci, ale ludzie, którzy są już urodzeni w 2000 roku już za kilka miesięcy zaczną wchodzić w pełnoletność! Przez krótką chwilę poczułam gorzki smak prawdy, że ja też się starzeję. Niby wiem, przecież znam biologię i nieuchronność jej procesów. Widzę, jak odchodzą dziadkowie. Widzę nawet, że zmarszczka pośrodku brwi już mi się nie rozprostowuje, a jedyny póki co kosmyk siwych włosów nie da się tak łatwo ukryć. A jednak gdzieś w głębi serca naiwnie wmawiam sobie, że mnie ominie ten los. Że mnie to nie młodzi, jesteśmy silni, póki zdrowi – czujemy się nieśmiertelni. Tym bardziej przyda się nam memento mori. Polecam wykonanie ze mną krótkiego eksperymentu matematyczno (niech Cię to nie odstraszy!) – życia masz już za sobąZacznijmy od przyjęcia bardzo optymistycznego założenia, że dożyjemy 90-ciu lat. Mamy więc jedną trzecią życia za sobą, a 2/3 jeszcze przed nami. To daje około 60 lat i może wydawać się długim odcinkiem czasu, ale to tylko 21 360 dni. Jeśli suche liczby nie przemawiają do Twej wyobraźni, pójdźmy o krok dalej. Nasze życie to przecież nie puste dni, a raczej szereg aktywności, działań, spotkań, pracy, rozmów, trosk i zobaczysz prawdopodobnie już tylko 15 razy60 lat możemy przedstawić bardziej obrazowo, licząc na przykład wakacje, które Ci zostały. Te 60 urlopów liczonych tygodniami, które czasem dostaniesz, a czasem będziesz musiał poczekać na ferie zimowe. Wypad nad morze raz na 3-4 lata, daje mi tylko ok. 18 wizyt na plaży do końca życia. Podobnie przedstawia się zdobywanie górskich szczytów – mimo, że dopiero dobijam do 30-stki, zobaczę turnie i granie już tylko 12-15 większość czytanej przeze mnie literatury zastąpiły podręczniki i czasopisma medyczne lub wyparły książeczki dla dzieci, „dla siebie” czytam około 6 książek na rok. Liczę na poprawę, gdy dzieci podrosną, ale powinnam uwzględnić też fakt, że wtedy więcej czasu będzie zabierała mi więc przyjmę, że ten poziom nie ulegnie znaczącej zmianie, a mój wzrok posłuży mi do późnej starości, mam już tylko 360 książek do przeczytania. Nie wiem, czy czujecie wagę tego stwierdzenia, ale moim zdaniem to strasznie mało. Tylko że morskie kąpiele czy czytanie do poduszki stanowią zaledwie wycinek mojego życia. Przyjemny, ale nie najważniejszy. Najbardziej w moim życiu liczą się ojca, zapytaj matkiMieszkamy w innym mieście niż nasi rodzice. Widzimy się na świętach i urodzinach dzieci. Czasem jeszcze przy innej okazji, ale to wciąż mniej więcej 6-8 razy w roku, których tym razem nie mogę przemnożyć przez 60 potencjalnych lat mojego życia, bo odcinki rodziców i nasze nie pokrywają się w wspólny ten kawałek, który wynosi około 2/3, ale jedna z tych dwóch części już minęła. To daje nam max. 30 lat razem, przy tej częstotliwości spotkań to 180 razy. Czasem na dłużej niż na jeden dzień, ale nadal jest to może półtora roku razem do końca ich życia, podczas gdy przez moje pierwsze 18 lat widywaliśmy się codziennie. To robi mi też do myślenia w kontekście moich dzieci. Najstarsze z nich ma 6 lat, a więc dokładnie 1/3 najbardziej intensywnego czasu razem mamy już za sobą. Mimo że, jak pragnę wierzyć, jeszcze wiele lat życia przed nami, rzeczywistego czasu spędzonego wspólnie jest już znacząco Podobnie. Najbliżsi przyjaciele? Mieszkamy w trzech różnych miastach, częściej widujemy się pojedynczo, ale wszyscy razem zjeżdżamy się 3-4 razy w roku. O dalszych, ale serdecznych znajomych już nawet nie ma czasu do zmarnowania!Czujecie to? Jesteśmy młodzi i nie mamy już wcale tak wiele czasu. Właściwie nie mamy go w ogóle – nie mamy go na zmarnowanie. Każdy dzień, każda chwila jest skorzystamy z niej dobrze? Zależy od wyborów, jakie podejmiemy. Z moich krótkich wyliczeń wynika, że czas jest policzalny, ale wartości nabiera dopiero, jak upłynie, a zysk przynosi tylko mądrze więc książka, to tylko powalająca, jeśli wakacje, to tam gdzie czujesz się najlepiej pod słońcem, jeśli relacje – czasu nie żałuj, odmierzaj tłustą miarą. Bo ani się nie obejrzysz, a miną 3/3 i już żadnej części nie zostanie.
50 – tka już na karku już szampan stoi w barku. Bo dziś są twoje urodziny zbierze się grono rodziny by uczcić Twoją rocznicę złotą więc czas powiedzieć „pa” kłopotom i niech bąbelki zakręcą im w głowie jak wypiją Twoje zdrowie. Żyj tak by żadnego dnia nie żałować i problemami się nie przejmować,bo dzień
fot. Adobe Stock, David Pereiras Zbliżam się do sześćdziesiątki, mam całkiem siwe włosy, a mój synek w przyszłym roku idzie do szkoły. I właśnie zaczynam nowe życie. Pokochałem tego szkraba i chciałem, by był szczęśliwy. Stałem się tatą na cały etat. Kiedy się okazało, że zostanę ojcem, nie skakałem do góry z radości. Prawdę mówiąc, byłem w takim szoku, że musiałem uciec od ludzi. Wyjechałem na kilka dni, żeby w samotności poradzić sobie ze swoimi uczuciami. Miałem już bowiem ponad pięćdziesiąt lat, a moje życiowe plany nie uwzględniały założenia rodziny. W dodatku z osobą, której wcale nie kochałem… Nie zamierzałem wiązać się z Beatą Beata była jedną z tych dziewczyn „do łóżka”, które czasami udawało mi się poderwać na mój gruby portfel i dobry samochód. No cóż, nie jestem księdzem, a biologia rządzi się swoimi prawami, więc nie mam zamiaru się tego wstydzić. Od początku nie zamierzałem się wiązać z Beatą. Moje związki z kobietami trwały dopóty, dopóki było miło i bezproblemowo. Na męża się nie nadaję. Teraz sam nie wiem, jak mogłem jej uwierzyć, że bierze tabletki antykoncepcyjne… Kiedy kilka tygodni później poinformowała mnie o ciąży, pierwszą moją myślą było: „Zaplanowała to!”. Ona jednak się zarzekała, że wszystkiemu jest winny jej wyjazd na urlop z koleżanką. Przez tę dłuższą podróż do Egiptu zaczął jej szaleć organizm i tabletki zawiodły. Podczas swojej kilkudniowej ucieczki długo zastanawiałem się, co robić. Nalegać na aborcję? Niby miałem do tego prawo i być może dziewczyna nawet by się zgodziła za odpowiednią kwotę, ale… Ruszyło mnie sumienie. Pomyślałem sobie, że nie mogę tak zwyczajnie pozbyć się dziecka, które przecież jest krwią z mojej krwi. Ono powinno się urodzić. „Na co ci przyszło na stare lata, durniu? – pytałem sam siebie. – Masz ponad pół wieku na karku i zostaniesz ojcem!”. Bałem się. Nie wiedziałem, czy podołam wychowaniu takiego malucha. Fizycznie byłem sprawny, jednak uzmysłowiłem sobie, że kiedy moje dziecko pójdzie do szkoły, ja będę już siwym dziadkiem. Czy ono nie będzie się więc mnie wstydziło? Postanowiłem, że wychowam je jak najlepiej będę potrafił, a kiedy okazało się podczas badania USG, że to będzie syn, poprosiłem Beatę, aby nosił imię po moim ojcu – Wiktor. – Tata nie doczekał się wnuka, w ten sposób chciałbym mu to wynagrodzić – wytłumaczyłem jej, a ona się zgodziła. Choć bardziej przypadek niż miłość zrobiły nas rodzicami, to postanowiliśmy z Beatą, że zrobimy wszystko, aby nasz syn był szczęśliwy. Przecież sami powołaliśmy go na ten świat… Kiedy urodził się Wiktor i spojrzałem na jego maleńkie, bezbronne ciałko, poczułem nagle, że dam radę go ochronić, bo to mój obowiązek. Postanowiłem także, że nie będę tylko niedzielnym tatą, ale zaangażuję się w pełni w wychowanie tego faceta, przez którego moje kawalerskie życie legło w gruzach. Dotąd podobały mi się dużo młodsze kobiety Przez Wiktora wszystko się zmieniło. Zachowałem wprawdzie swoje mieszkanie, ale i tak w ciągu tygodnia mieszkałem z Beatą, aby być bliżej dziecka. Przewijałem małego, karmiłem, kąpałem go, chodziłem z nim na spacery. Byłem tatą na pełnym etacie, chociaż pracującym. – Stary, ty jeszcze jesteś gotów się ożenić! – śmiali się ze mnie przyjaciele, którzy przecież znali dobrze moje dotychczasowe poglądy. Byłem wiecznym kawalerem. Miałem dobrą i ciekawą pracę, spłacone dwupokojowe mieszkanie i sportowy samochód ze zdejmowanym dachem, do którego nie tylko nie mieścił się wózek, ale nawet samo dziecko. Moje auto ma tylko jeden rząd siedzeń, a z przodu nie wolno przecież przewozić fotelika, ze względu na poduszkę powietrzną. Bardzo angażowałem się w wychowanie Wiktora, jednak ślubu nie brałem pod uwagę, co jasno dałem Beacie do zrozumienia. Nie nalegała. Sam nie wiem, kiedy minęły trzy lata z życia mojego synka. Wyrastał na wspaniałego faceta i wreszcie przyszedł dzień, kiedy zapisaliśmy go do przedszkola. Na mnie spadł obowiązek odprowadzania Wiktora. Pamiętam, że już pierwszego dnia w przedszkolnej szatni moją uwagę przyciągnęła pulchna szatynka. Była mniej więcej w moim wieku, co poznałem bardziej po dłoniach niż po jej wypielęgnowanej twarzy, wprost jaśniejącej miłością do dziecka, z którym przyszła. Mimo wszystko założyłem, że jest mamą dziewczynki, teraz przecież kobiety często późno rodzą, szczególnie drugie dziecko. Bardzo więc się zdziwiłem, gdy mała powiedziała do niej: „babciu”. Cóż, jeszcze parę lat temu w ogóle nie zwróciłbym uwagi na taką dojrzałą kobietę. Zawsze podobały mi się dużo młodsze, wysportowane blondynki. Sam też dbałem o siebie i – choć nie należę do pięknisiów – długie godziny spędzane w siłowni sprawiły, że bez ubrania prezentowałem się lepiej niż „w”… Jak więc mówiłem, pulchna szatynka z przedszkolnej szatni, od razu wpadła mi w oko. Następnego dnia zaprowadziłem małego o tej samej godzinie, licząc na to, że znowu ją spotkam. Udało się! Dostosowałem się do jej terminarza i tygodniami ją obserwowałem. Sprawiało mi niewysłowioną przyjemność patrzenie, jak poprawia kosmyk włosów opadający na czoło, jak marszczy nos albo drobnymi ruchami wygładza fałdy na sukience dziewczynki. Zachwycały mnie jej pełne piersi, zgrabne łydki i drobne dłonie. A kiedy którejś nocy mi się przyśniła, zrozumiałem, że jestem zakochany! To głupie, bo przecież nie wiedziałem o tej kobiecie kompletnie nic! Nawet tego, jak ma na imię, ani czy jest mężatką. Nie nosiła obrączki, jednak to przecież o niczym nie świadczyło. Byłem jednak zdeterminowany, by ją poznać, i pewnego dnia wreszcie nadarzyła się taka okazja. Z każdą chwilą lubiłem ją bardziej Lunął niespodziewany deszcz. Ja miałem przy sobie ogromny składany parasol, a ona tylko maleńką parasolkę wnuczki, której teraz przyglądała się niepewnie. Wiedziałem, że tą zabaweczką ochroni może tylko głowę, a poza tym będzie zupełnie mokra, zanim dotrze na parking do swojego czerwonego autka. Zaproponowałem jej więc schronienie. Przyjęła moje ramię z lekkim wahaniem. Zanim jednak doszliśmy do auta, znałem jej imię, Adela. – Ada – zaproponowała zwyczajnie, podając mi rękę na do widzenia. – A pan jest tatą Wiktora – stwierdziła. – Zenon… Zenek – moje imię na tle jej eleganckiego imienia wydało mi się nagle wstydliwie pospolite. – Jak mój ojciec! – ucieszyła się i uznałem to za miły zbieg okoliczności. – A Wiktor nosi imię po moim ojcu – pochwaliłem się. – Pana żona się na to zgodziła? – Nie mam żony – uznałem to za dobrą okazję, aby wyjaśnić swój stan cywilny. – Nie pobraliśmy się z matką Wiktora, bo on… Proszę mnie źle nie zrozumieć, kocham swojego syna nad życie, ale nie był planowanym dzieckiem. – Doskonale to rozumiem! – roześmiała się Ada. – To tak jak moja wnuczka. Kiedy córka powiedziała mi, że w wieku dziewiętnastu lat zostanie matką, byłam tym przerażona. Obawiałam się, że będzie ją wychowywała samotnie, tak jak ja wychowywałam ją. Ale na szczęście jej partner okazał się odpowiedzialniejszy niż mój, a i ja jej pomagam, jak mogę. No i teraz Julia jest naszym rodzinnym słoneczkiem. Kocham ją bardzo. Staliśmy pod parasolem przy jej samochodzie, jak zaczarowani, wymieniając rozmaite uwagi i poglądy, a deszcz sobie padał i padał… Mimo ochrony oboje byliśmy przemoczeni prawie do suchej nitki, więc w końcu stwierdziłem, że Ada powinna wsiadać do auta . – Nie chciałbym, żebyś przeze mnie się przeziębiła – powiedziałem. – No to do jutra – uśmiechnęła się. – Do jutra – odparłem z przeświadczeniem, że nie jest to takie zwyczajne pożegnanie, ale obietnica dalszego ciągu bardzo mile się zapowiadającej znajomości. Jeszcze w tym samym tygodniu umówiliśmy się z Adą na wspólny popołudniowy spacer z dziećmi. Beata trochę się zdziwiła, że chcę odebrać Wiktora z przedszkola, bo zwykle robiła to ona, ale w sumie była z tego zadowolona. – Pójdę sobie w tym czasie do kosmetyczki – zadecydowała. Gdybym wcześniej potrafił to przewidzieć Spotkanie się udało. Kiedy nasze maluchy szalały w piaskownicy, my mogliśmy spokojnie porozmawiać. Postanowiliśmy więc ten spacer powtórzyć, i wkrótce stał się naszą małą tradycją… Nie udało się długo zachować w tajemnicy mojej nowej znajomości, zresztą nie było to moją intencją. Nie spodziewałem się jednak, że Beata zareaguje gwałtownym wybuchem zazdrości! – Kim jest ta baba? – zaatakowała mnie pewnego dnia. Nie wiedziałem, o kim mówi. – Ta stara, z przedszkola! – określiła Adę i zrobiło mi się dziwnie. – Stara? Jest młodsza ode mnie o całe pięć lat i jak na swój wiek trzyma się świetnie! – zacząłem jej bronić, osobiście czując się urażony. Chociaż w sumie to chyba nieuniknione, kiedy ma się partnerkę młodszą o prawie dwadzieścia lat… „I co ja sobie myślałem, podrywając taką siksę? – przebiegło mi przez myśl. – Co próbowałem sobie udowodnić?”. Przez pół nocy trwała awantura o to, czy mam prawo spotykać się z Adą i jeszcze brać na te spotkania nasze dziecko. – Przypominam ci, że nie jesteśmy małżeństwem, nie jesteśmy nawet w związku! Łączy nas dziecko, ale nic więcej. Ani uczucia, ani łóżko! – protestowałem. Była to prawda, bo nie spałem z Beatą od urodzenia Wiktora. Jakoś wyłączyło mi się pożądanie, kiedy została matką mojego dziecka. No i dobrze, bo przecież nie zamierzałem się z nią wiązać… Tymczasem ona jednak uważała, że ma do mnie jakieś prawa! Kiedy to sobie uzmysłowiłem, zrozumiałem, jak fatalny błąd popełniłem, pomieszkując u niej. Chciałem, aby Wiktor miał poczucie, że wychowuje się w normalnej rodzinie, a my przecież nie byliśmy „normalną” rodziną. Utrzymywaliśmy tę fikcję, aby nie ranić dziecka, a teraz i tak musiało ono zostać zranione. Być może bardziej, niż gdyby od początku wiedziało, że jego rodzice nie są parą. Rano, po prawie nieprzespanej nocy, powiedziałem Beacie, że muszę wyjechać. – Z nią? – zapytała ostro. – Z nią, z tobą, ze sobą samym! – odparłem, wiedząc, że wszystkich nas zabieram w tę podróż w swojej głowie; musiałem się gruntownie zastanowić, co dalej. Zrozumiałem jedno: czas wrócić do siebie, nie mogę już mieszkać z Beatą. Dla dobra nas wszystkich, bo takiego stanu rzeczy nie da się już dłużej ciągnąć. Tym bardziej że szczerze zakochałem się w Adzie. I zamierzałem się z nią związać, jeśli tylko ona mnie także zechce. Nie przypuszczałem jednak, że będzie mi tak ciężko to wszystko przeprowadzić. Choć chciałem zachować maksymalną niezależność w swojej relacji z Beatą, nie wiem dlaczego powzięła ona przekonanie, że ma do mnie wszelkie prawa. – Mieszkałeś z nią, masz z nią dziecko… Co z tego, że nie łączyła was czułość? Wiele par nawet nie wie, co to jest, a jednak są razem przez całe życie – tłumaczyła mi Ada, kiedy zacząłem zwierzać się jej ze swoich problemów i dylematów. W sumie mam troje dzieci, tak jak chciałem Było mi głupio, że wciągnąłem ją w ten młyn, bo Beata zachowywała się jak zdradzona żona! Wszem i wobec opowiadała, że porzuciłem ją i dziecko dla innej kobiety. Wieszała psy na Adzie, zabroniła mi na spotkania z nią zabierać Wiktora. – Ta pani nie jest dla niego najlepszym towarzystwem! – mówiła. – Przecież zabrała mu tatusia! Usłyszałem także, że skoro nagle chcę się żenić po ponad pół wieku kawalerstwa, to ona… była pierwsza w kolejce! Jednym słowem, dostałem wszystko to, czego starałem się uniknąć, nie wiążąc się formalnie z kobietą, której od początku nie darzyłem głębokim uczuciem. Ale najbardziej, oczywiście, cierpi na tym Wiktor… Na szczęście mam Adę, która jest dla mnie ogromną podporą. Nareszcie poznałem kobietę, z którą chcę spędzić resztę życia. I zrozumiałem, co oznacza słowo „miłość”. To całkowite oddanie się drugiej osobie, chęć zespolenia się z nią na zawsze. – Gdybym poznał cię dwadzieścia lat temu, nie w głowie byłoby mi kawalerstwo i niezależność! – powtarzam swojej ukochanej przy każdej okazji. – Mielibyśmy teraz co najmniej troje dzieci! Ada tylko z tego się śmieje, mówiąc, że przecież nie wiadomo, jakby to było. – Przecież na pewno byliśmy wtedy inni, może w ogóle byśmy się nie polubili. Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem. I mamy dzieci – twojego Wiktora, moją córkę i wnusię. Widzisz, jest ich troje, tak jak chciałeś! Czytaj także:Postanowiłam uciec z naszego domu na wsi. Wszystko zaczęło się od... awantury o rodzaj makaronuSzewc bez butów chodzi. Mój mąż był zaangażowanym wychowawcą, ale olewał własnego synaZamiast zajmować się dzieckiem siostry, wolałam opiekować się psem mamyWPHUB. Start. Sporty zimowe. Skoki narciarskie. PŚ w skokach narciarskich. Noriaki Kasai. Słynny skoczek ma na karku 50 lat. Ani myśli kończyć karierę.
REKLAMA Mam już prawie 50 lat na karku i od roku jestem w związku ze świetną babką. Chciałem dzisiaj być romantyczny i powiedziałem jej, że strasznie żałuję, że nie poznaliśmy się 20 lat temu. Ukochana odparła na to, że miała wtedy świetne cycki, super figurę i tylu adoratorów, że nawet by na mnie nie zwróciła uwagi. REKLAMA Dotarło do mnie, że zdecydowanie za dużo siedzę Dotarło do mnie, że zdecydowanie za dużo siedzę przed monitorem kiedy moja matka zaczęła panikować gdy nie zastała mnie ani przed telewizorem ani przed laptopem. Jako że miało to miejsce po dużej kłótni, zaczęła wołać do ojca, że chyba uciekłam z domu. Mi po prostu było smutno i zaszyłam się pod kocem z książką. REKLAMA Mój brat jest drobnej postury i ma delikatne rysy. Mój brat jest drobnej postury i ma delikatne rysy. Mimo wszystko zapuścił sobie długie włosy, co przy jego braku zarostu sprawia, że wygląda jak dziewczyna. Darliśmy z niego łacha, matka ze łzami prosiła żeby chociaż brodę zapuścił jak już musi mieć te długie włosy, ale on wiedział lepiej. Kiedyś wrócił wkurzony z plaży i poprosił mnie o natychmiastowe ścięcie włosów. Nie chciał powiedzieć skąd taka nagła zmiana frontu, ale od wspólnej znajomej dowiedziałam się, że podszedł do nich na plaży jakiś koleś i poprosił mojego brata o ubranie góry od stroju... REKLAMA REKLAMA
Kryzys wieku średniego: Niezrealizowane możliwości zaczynają wyć i krzyczeć. Nagle zdajesz sobie sprawę, że umrzesz. (rys. Piotr Chatkowski) - Kupowanie ferrari testarossy i wszelkie próby powrotu do tego, jak się miało 17 lat, nie są wtedy dobrą reakcją, bo to próby utrzymania ego na tronie, co dla organizmu może się okazać
Jeśli ciągle macie wymówki, że Wam się nie chce albo jesteście za starzy by trenować sporty walki to z pewnością powinniście obejrzeć zamieszczony poniżej film. Film na którym ponad 50 letni trener klubu Ankos MMA, pionier tej dyscypliny w naszym kraju, Andrzej Kościelski bierze udział w zadaniówce ze swoim uczniem. Ćwiczenie polega na wymianie ciosów przyjmowanych na garde. Jak widać trener niczym nie ustępuję adeptowi, można by nawet powiedzieć, że dysponuje większą siłą że Andrzej Kościelski do walki na KSW 50 przygotowuje Normana Parke który niedawno rozpoczął treningi w Ankos MMA. Irlandczyk jest jednym z największych wrogów Mateusza Gamrota, byłego zawodnika poznańskiego klubu Ankos Kościelski często przyznaje, że bierze czynny udział w treningach ze swoimi zawodnikami i stara się im nie ustępować ani na krok. Jak widać na poniższym zdjęciu forma się zgadza! Trener swoja sylwetką może zawstydzić niejednego zawodnika osobistą ochroną😎Opublikowany przez Andrzej Kościelski Czwartek, 18 maja 2017
To już pięćdziesiąt latek, Na setkę mam zadatek, Gdy w żagle wieje wiatr Przede mną cały świat, Ciągle chce się żyć. To już pięćdziesiąt latek, Pół drogi przebogatej. Albumy pełne fotek, Wspomnienia złote, W nich radość i łzy. To już pięćdziesiąt latek, Na setkę mam zadatek, Gdy w żagle wieje wiatr Przede mną
ąc Pięćdziesiąt latek FOR YOU Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus Za mały ekran 🤷🏻♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Tekst piosenki: Pięćdziesiąt latek Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › 1 Tak mało czasu [ tak mało czasu ]Dla siebie mamy [ dla siebie mamy ]Na potem wszystko ciągle odkładamyNajlepsze lata [ najlepsze lata ]Przemija dzień za dniemI nie zdążysz się obejrzeć a już jestRef 50 – latek masz już na karku50 wiosen los dał w podarkuRówno 50 tak jak w zegarkuNa urodziny od życia masz2 Powspominamy [ powspominamy ]Powzdychamy [ powzdychamy ]Na wszystko jeszcze raz ponarzekamyLecz w sumie przecież [ lecz w sumie przecież ]To przychylny był nam światI od dzisiaj będzie z górki do 100 latRef 50 – latek masz już na karku50 wiosen los dał w podarkuRówno 50 tak jak w zegarkuNa urodziny od życia maszRówno pół na półZłoty środek, złoty wiekZastawiony stół i świeczki w torcieŚwiecą jasno, zdmuchnij je50 - latek masz już na karku50 wiosen los dał w podarkuRówno 50 tak jak w zegarkuNa urodziny od życia masz Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Read more on Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Inne piosenki FOR YOU (10) 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 0 komentarzy Brak komentarzy
Kiedy teraz słyszę, że należę do „roszczeniowego pokolenia, które nie chce ciężko pracować", od razu pojawia się w mojej głowie pytanie: czy rzeczywiście jestem leniwy, czy może nie chcę uginać karku przed pracodawcą z pokolenia boomersów, który głęboko w poważaniu ma jakiekolwiek rozsądne warunki pracy? Pokolenie Z na
Występuje także w Nie mamy jeszcze żadnego albumu z tym utworem. Wyświetl wszystkie albumy dla tego wykonawcy Występuje także w Nie mamy jeszcze żadnego albumu z tym utworem. Wyświetl wszystkie albumy dla tego wykonawcy Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz Zewnętrzne linki Apple Music Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz Shoutbox Javascript jest wymagany do wyświetlania wiadomości na tej stronie. Przejdź prosto do strony wiadomości O tym wykonwacy Czy masz jakieś zdjęcia tego wykonawcy? Dodaj zdjęcie Bernadeta Kowalska 169 słuchaczy Powiązane tagi Dodaj tagi Czy znasz jakieś podstawowe informacje o tym wykonawcy? Rozpocznij wiki Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy Damian Holecki 746 słuchaczy Jacek Kierok 490 słuchaczy Duo Fenix 420 słuchaczy SLASKIE SZWAGRY 134 słuchaczy Duo Fenix Dwa Fyniki 25 słuchaczy Duet Karo 334 słuchaczy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców
Pięć dych masz już na karku, zaraz wódę wyjmę z barku. Wnet się wszyscy uśmiejemy, Twoje zdrowie wypijemy. Sto lat! Pierwsze 50 lat dzieciństwa jest zawsze najtrudniejsze. Później to tylko z górki…Wszystkiego najlepszego. „Człowiek jest tylko raz młody. Później musi już szukać sobie innej wymówki.” Ernest Hemingway.Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Poza tym, nadal masz na karku Namiar. Pięć ostrzeżeń i masz na karku naruszenie. Ważne, że łeb masz na karku. Jeśli mam rację masz na karku kogoś bardzo niebezpiecznego. Brzmi łatwo, dopóki nie przypomnisz sobie, że masz na karku Stasi. Jesteś tu zaledwie tydzień i już masz na karku dwóch ścigających cię gości. You've only been here a week and you've already got two blokes chasing after you. Co masz na karku? - Długa historia. Myśl razem z włosami które masz na karku! Masz na karku kilkoro wściekłych ludzi. Zbierasz siły i masz na karku zagrożenie ze strony Meksykan, którego nie rozumiesz i nie potrafisz się obronić. You're consolidating power... and you've got a mexican threat You don't understand and can't defend yourself from. Masz na karku więzienny kod. Masz na karku cały wydział. Masz na karku cału wydział. Poza tym, nadal masz na karku Namiar. Other results Masz już na karku psychopatycznego tyrana. You know, m-maybe you want to slow down on the nut-job collecting. No results found for this meaning. Results: 22167. Exact: 19. Elapsed time: 409 ms.
ma na karku wzór przypominający okulary: obojczyk: część zbroi, płytowa osłona karku i szyi: grzbiet: u zwierząt: część tułowia od karku do krzyża: kręcz karku, wrodzone lub nabyte skręcenie karku i szyi: chyb: długa i gęsta szczecina na karku u dzika: kuwasz: pies pasterski o obfitej, białej sierści, tworzącej na karku
Data utworzenia: 8 września 2010, 7:35. Mało jest na świecie telewidzów, którzy nie kojarzyliby partnerki Patricka Swayze (57 l.) z kultowego filmu "Dirty Dancing", czyli "Wirujący seks", jak nazwano go w Polsce Jennifer Grey znów na parkiecie Foto: Fakt_redakcja_zrodlo Producenci amerykańskiej edycji „Tańca z gwiazdami” wpadli na pomysł, by Jennifer Grey (50 l.) znów zatańczyła, tym razem na parkiecie czy swoimi ruchami aktorka zachwyci wszystkich tak jak przed laty, kiedy pląsała w parze ze Swayzem... /9 Jennifer Grey znów na parkiecie Fakt_redakcja_zrodlo Jennifer w dobrej formie /9 Jennifer Grey znów na parkiecie Fakt_redakcja_zrodlo Zaprosili ją "Tańca z gwiazdami" /9 Jennifer Grey znów na parkiecie Fakt_redakcja_zrodlo Swayze i Grey w filmie /9 Jennifer Grey znów na parkiecie Fakt_redakcja_zrodlo Zachwycili świat w "Wirującym seksie" /9 Jennifer Grey znów na parkiecie Fakt_redakcja_zrodlo Grey ma już 50 lat na karku /9 Jennifer Grey znów na parkiecie Fakt_redakcja_zrodlo Kolejne pokolenia wzruszają się na "Dirty Dancing" /9 Jennifer Grey znów na parkiecie mjs / Fakt_redakcja_zrodlo Aktorka jednej roli? /9 Jennifer Grey znów na parkiecie mjs / Fakt_redakcja_zrodlo Będzie pląsać w telewizyjnym show /9 Jennifer Grey znów na parkiecie Fakt_redakcja_zrodlo Powrót z treningu Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Translations in context of "nam znowu na karku" in Polish-English from Reverso Context: Uciekłem im a oni za chwile siedzą nam znowu na karku!Największe kace swojego życia miałem zawsze na Wschodzie. Pamiętam jak ostro zmiękczony, chwiejąc się nieco nad pisuarem, gdzieś na Ukrainie, usłyszałem: “Jebany Polak”. I już, przyznaję, chciałem bić w ryj, za polski Lwów (w końcu rządzą nami trumny), za biało – czerwoną na maszcie, kiedy zorientowałem się, że słowa te nie są skierowane do mnie tylko do nieco osłabionego przedstawiciela naszej nacji, który zasnął na kiblu i obrzygał sobie spodnie. Siedział, ale nadal w ręku trzymał butelkę wódki marki Lex. Pokiwaliśmy z kolegą Ukraińcem z uznaniem głowami nad takowym ordalium, któremu dobrowolnie poddał się ten zawodnik, i wymieniliśmy kilka internacjonalnych uwag o twardych głowach braci Słowian. Po czym umyliśmy ręce. Pamiętam, jak pewnego dnia w Kijowie zaczął padać deszcz. Mieszkaliśmy tam na pierwszym piętrze rozsypującej się kamienicy, gdzie piętro pod nami przed drzwiami były dwie kamery i długo z kolegą Marcinem dyskutowaliśmy, czy mieści się tam dom publiczny z wyjątkowo bezpiecznym seksem czy po prostu ktoś ma wysoko postawione standardy jeśli chodzi o swoje bezpieczeństwo. Chałupa miała wielkie okno na ulicę i miniaturowy balkon. Siedzieliśmy na nim, piliśmy wódkę, a dookoła lało. To była taka letnia burza, gdzie woda jest ciepła, noc jest ciepła i masz ochotę wyjść na ulicę, wznieść głowę do nieba i czuć jak po tobie spływa deszcz. W 20 minut na ulicy było wody po pas. Wylewała się z samochodów, ludzie brodzili w niej jak w gigantycznym jeziorze. Studzienki nie wyrabiały. Później przeczytałem, że ulica przy której mieszkaliśmy nazywa się – o zachwycie! – Basenowa. W przypływie fantazji wleźliśmy do tej wody w klapkach, porozmawialiśmy chwilę z przechodzącymi akurat tubylcami, po czym wróciliśmy na górę. Kijów. Za chwilę wejdziemy do wody. Będzie jej więcej I mniej więcej godzinę później ogarnął nas żal odnośnie straconej okazji. Jakiż byłby to wypas, założyć jeszcze czepek, popłynąć do pobliskiej restauracji, wyjąć z gaci kartę i postawić kolejkę całej knajpie. Niestety, wody już nie było. Stracona życiowa szansa, następnym razem nie popełnię tego błędu. Pamiętam, jak wstałem pewnego ranka w Bukareszcie i na serio zacząłem się zastanawiać czy nie dopadł mnie jakiś pokątny seks analny, który nie wiadomo dlaczego łatwo było przegapić. Okazało się, że coś ugryzło mnie w nocy w dupę i naprawdę bałem się, że to mogły być pluskwy (są dwie siły niepowstrzymane, polski turysta i czerwonoarmista). Pamiętam, jak raz schodziłem ze schroniska na Piątce w Tatrach, bo spieszyłem się na mecz Euro 2012. Mogłem go obejrzeć w innym schronisku. I mniej więcej w połowie drogi zachciało mi się, hmmm…. Najprościej mówiąc, odczułem gwałtowną potrzebę fizjologiczną. A że ruch ludzi był spory i nie dało się tego załatwić na uboczu, bez ekspozycji pod tytułem ‘jeleń na rykowisku’, to zacząłem biec. Ależ jak ja schodziłem z tej góry!!! W jakim tempie!!! Śmigałem wręcz po kamieniach. Unosiłem się nad powierzchnią. Nie muszę mówić, że to był mój rekord zejścia. Ostatnie kilkaset metrów pokonałem biegiem. Jakże byłem szczęśliwy że toaleta jest wolna… Nie pamiętam kto grał w tym meczu, ale scenę ze schodzeniem pamiętam. Moi kumple też ją pamiętają. Pamiętam moment, jak siedzę w małym pubie gdzieś w centrum Lizbony, jest po północy, zamawiam gin z tonikiem, (bo ja zawsze jak nie wiem co mam zamówić to zamawiam dżin z tonikiem) a na minimalnej powierzchni 22-letnia piękna brunetka tańczy salsę z jurnym jak poseł Niesiołowski 65-latkiem w kaszkiecie oraz pięknej klasycznej marynarce w kratę, który przed momentem poprosił ja o taką uprzejmość. I obydwoje zaśmiewają się do rozpuku i bawią przy tym tak, jakby jutro miało nigdy nie nadejść. Tak, zgadzam się, wiele moich wspomnień jest powiązanych z alkoholem. Mówi się, że większość ludzkich problemów bierze się z pożądania erotycznego. Zaprawdę odpowiadam, że nie, w większość problemów wpadłem pijany albo na kacu, będąc gdzieś poza domem. Ale to wszystko we mnie zostanie. I zdychając będę miał to wszystko przed oczami. Ludzie jeżdżą w różnych celach. Żeby zrobić jedno zdjęcie. Psycholog Jacek Walkiewicz, którego bardzo szanuję, powiedział kiedyś coś takiego: Podróże kształcą? Tak, ale tylko wykształconych ludzi. Ludzie jadą do Egiptu, stoją pod piramidami i mówią: Patrz, jaka niska, wyższa się wydawała. I to jest koniec refleksji na temat 3 tysięcy lat historii. Jadą do Meksyku i na pytanie ‚Jak było?’ mówią: Meksyk jak Meksyk, ciepło było. (…) Bo teraz często nie jedzie się oglądać, smakować, doświadczać ludzi, jedzenia, etc. Jedzie się przede wszystkim zrobić jedno zdjęcie i wrócić. Żeby inni spojrzeli i zazdrościli. Double tap na insta i lecą serduszka. Czy podróż bez zdjęcia się liczy? Czy jeśli się coś zje i nie sfotografuje to zjedliśmy czy nie? Czy jeśli zjedliśmy i zapomnieliśmy, że zjedliśmy, to byliśmy w danym miejscu i czasie czy nie? Czy ten kadr utrwalony gdzieś na telefonie czy w chmurze jest ostatecznym dowodem naszej bytności? A może zapominamy pewne rzeczy, bo możemy liczyć na telefon? Że on nam zawsze przypomni? Nie wiem. Wiem, że mi żal takich osób. Jechać po to, aby się tylko pochwalić, że się gdzieś było to jak polizać sutek przez materiał i odejść. Jak za miłość uznać samogwałt. Jak za burgera to co podają w Macu. Tak jakby z książki przeczytać tylko jedną stronę. Żeby nie musieć podejmować decyzji. Wolność to w dzisiejszych czasach możliwość picia nieograniczonej ilości wódki, zażywania nieograniczonej ilości dopalaczy, seksu z kim się chce i możliwość kupienia rzeczy z Vitkaca. Tak jak to było u Himilsbacha: trzeba dużo pić i jebać, żeby się z nędzy wygrzebać. Wtedy można pewne rzeczy zagłuszyć. Na moment wyłączyć całe to pogubienie. Zagłuszyć pytania: w kim znaleźć oparcie jeśli wszystko jest bez sensu? No to seta. Jak sobie poradzić z samotnością? Druga seta i butelka wina do tego. Z presją świata? Piguła. Jak odróżnić iluzję od rzeczywistości, fejk od marmuru, silikon od ciepła ludzkiego dotyku? Trochę fety i jakoś pójdzie. Ja w tym celu wolę jeździć. Podróże to sposób na pustkę. Mój ojciec mając 30 lat miał już mnie. Ja, mając 30, lat byłem na etapie: gdzieś tutaj był mój pad od konsoli oraz ostatni kawałek pizzy. W sensie, priorytety jakby się nieco pozmieniały. Dojrzewa się dłużej. Podróże są odskocznią od podejmowania poważnych decyzji w życiu. Od decydowania. Co dalej. Z pracą. Z kobietą albo facetem. Z zaangażowaniem. Podróże to sposób na tęsknotę. Za życiem, które minęło, za miłością, która odeszła Są takie momenty w naszym życiu, które nas definiują. Zazwyczaj jest to szkoła. Później są to znajomi i przyjaciele. A później ludzie zastygają w swoich przyzwyczajeniach. I coraz częściej dostrzegają, że pewne sprawy są już dla nich pozamykane. Ostatnio rozmawiałem z kumplami przy tatarze i flakach po warszawsku z pulpetami o tym, kiedy wewnętrznie poczuliśmy, że przestaliśmy być młodzi. Padały różne odpowiedzi. Po liceum. Po studiach. Po narodzinach pierwszego dziecka. Ale ze wszystkich płynął jeden wniosek. Żaden z nas nie czuł się już młody. Zapytałem niedawno kumpelę o to, czemu jeździ. Odpowiedziała: “Czegoś szukam, przed czymś uciekam, coś znajduję, odświeżam emocje”. To często tęsknota za niemożliwym. Bywam smutna przez świadomość, że nic więcej już nie przeżyję. Pamiętam takie sytuacje ileś lat temu. Moja kamienica na Żelaznej znalazła się wtedy w rejestrze zabytków i przez długi czas mieliśmy zepsuty domofon. Konserwator się nie zgadzał na coś tam, żeby go naprawić. Kiedy przychodził do mnie D, musiałam iść po niego przez „studnię” do bramy wejściowej. Kiedy zamknę oczy widzę siebie. Mam ciemniejsze włosy i ubrana jestem w czarną sukienkę, dopasowaną w talii, szeroką do kolan. Jestem szczuplejsza i mniej umalowana. Pachnę Black Cashmere Donny Karan. Wychodzę na „studnię” i czuję zimny wieczór na policzkach. Jest we mnie radość, niepokój, wyczekiwanie, to ulotne poczucie, że oto właśnie dzieje się w moim życiu coś wyjątkowo pięknego. To jest miłość. Idę przez „studnię”, słychać echo moich kroków, jak to tylko słychać na małych podwórkach wysokich kamienic. Nie wiem jeszcze co będzie później. Nie wiem nic o przemocy, bólu i strachu. Idę do niego. Otwieram bramę. Spojrzenie na mnie, moje spojrzenie na niego. Idziemy razem do windy, gdzie trzyma mnie za rękę i odgarnia kosmyk włosów z mojej twarzy. Tak, że pamiętam do dziś jak przechodziły mnie dreszcze i krew pulsowała mi w ustach. Jak wypełniała mnie miłość. I ona ma dobrego mężczyznę pod bokiem, ale ciągle gdzieś wewnątrz tęskni za miłością, która odeszła i która już, jej zdaniem, druga taka nie nadejdzie. I aby zagłuszyć ten skurcz żołądka o czwartej nad ranem kupuje kolejny bilet na samolot. Podróże budują nas na nowo. Dwa lata temu o tej porze byłem jak bokser po walce z rozbitym ryjem, którego bandażują, a dla pewności jeszcze obwiązują srebrną taśmą power tape, po to, aby nie rozpadł się na kawałki. Zawsze tak jest, kiedy kończę książkę. Przez kilka miesięcy nie mogę dojść do siebie. Nie chce mi się pisać. Chce mi się pisać. Odrzuca mnie od klawiatury. Ciągnie mnie do klawiatury. Ja jestem z tego pokolenia, które jak nie pracuje to ma wyrzuty sumienia. Świetnie nadawałbym się na protestanta i do przybijania różnych tez do kościołów, gdyby nie to, że lubię wino oraz cycki. Whisky też lubię. Wtedy było jednak inaczej niż zazwyczaj. Naprawdę miałem dość. Myślałem jak w tym memie “I tak gonisz i gonisz te marzenia, a one spierdalają i spierdalają.” Stwierdziłem, że to czas, aby coś zmienić. I zmieniłem. W następnym roku wypoczywałem najwięcej od 20 lat. W kolejnym tak samo. Znów zacząłem podróżować. Na razie byłem w 30 krajach świata. Czasami wpadają mi przez przypadek w ręce zdjęcia z tych wyjazdów. Patrzę na nie i nie wierzę. To ja? To naprawdę ja? Całkiem nieźle wyglądałem. Taki opalony, szczupły, z włosami. Wyglądam teraz inaczej, ale i stałem się inny. Podróże uczą nas otwartości względem innych ludzi. Widzisz nagle, że ludzie są do siebie podobni. Mają te same tęsknoty, te same pragnienia, te same kompleksy. Uczą nas wyrozumiałości. Radzenia sobie z sytuacjami, z którymi wydaje się sobie nie poradzimy. Uczą nas cierpliwości. Bawią. Podróże sprawiają, że nasze horyzonty są szersze. Że rośnie nasza pewność siebie. Podróże nauczyły mnie zwracać uwagę na rzeczy naprawdę ważne. Bo przejmując się wszystkim w naszym życiu doprowadzamy się do stanu, kiedy nie czerpiemy z niego żadnych przyjemności. Obniżyły moje potrzeby. Wiem, że auto może być porysowane, bo auto jest od tego aby jeździć i przewieźć z punktu do punktu – nic więcej. Samochód nie musi być luksusowy. Nie musi błyszczeć pokryty ochronną ceramiką. Dzięki podróżom przypomniałem sobie, że galeria to sklep z obrazami. Nagle mam wrażenie, że życie na krótki moment przestało mi uciekać. Podróże to sposób na złapanie dystansu do siebie Będąc za granicą zażenowany jesteś nieustająco, i nieustająco wychodzisz na idiotę. Lecz po pewnym czasie ze zdumieniem odnotowujesz, że tak naprawdę wszyscy mają to w dupie, a 15 minut później nikt o tym nie pamięta. I jeśli uda ci się tę świadomość przewieźć z powrotem do kraju to będzie to wyzwalające. Jak dziś, pamiętam historię opisaną przez kumpelę u siebie na blogu, która będąc w Londynie wybrała się na kolacje z pewnym rugbistą. Facet zabrał ją do hiszpańskiej restauracji, bo zapamiętał, że uczy się ona hiszpańskiego, a więc doszedł do wniosku, że tapas w takim przypadku i czerwone wino to jest to. Przy wejściu rugbista stwierdził, że ma rezerwację dla dwóch osób, z tą różnicą, że informacja ta była podana przez niego płynną hiszpańszczyzną, co jest dowodem na to, że szerokie barki nie zawsze wpływają upośledzająco na mózg. I on prosi, że skoro ona się tego hiszpańskiego uczy to może złoży zamówienie w tym języku. Toteż koleżanka wypaliła do kelnera: – De primero quiero calamares y como plato principal quiero polla. Kelner zrobił się lekko blady i mówi już po angielsku, że mu przykro ale tego to akurat w menu nie ma. Więc ona sfochana powtarza jeszcze raz sentencję kelnerowi, rugbysta zaczyna się turlać po podłodze, kelner śmieje się już otwarcie i bezczelnie. Bo w języku hiszpańskim owszem pollo to kurczak, ale polla to kutas. Więc być może wychodząc przyszłościowo z zagadnienia zamówiła na przystawkę kalmary, a na danie główne kutasa. Jest co wspominać, nieprawdaż? Wyjazd gdzieś daleko pozwala przemyśleć różne rzeczy. Masz tak, że świat cię wkurwia, stres pulsuje w żyłach, czujesz, że tracisz kontrolę nad swoim życiem i przestajesz wiedzieć czego chcesz i kim jesteś? Spakuj torbę. Potrzebujesz krótkiej przerwy. Lubię ten stan, gdy idziesz przed siebie i nie liczy się co masz. Ile masz. Chodzi o to, aby dojść. Coś zjeść. I położyć się spać. Zaczynasz mieć coraz bardziej wyjebane na niektóre rzeczy, dostrzegasz, że nie mają one znaczenia. Wychodzi się z pewnej sytuacji i staje obok. Z pewnego układu, presji ze strony kumpli, kobiety, faceta, rodziny. Patrzysz z dystansem. Nagle problemy są mniejsze. Możesz się zastanowić, czego naprawdę chcesz. Możesz się zastanowić, za czym tęsknisz. I za kim. Tak jak rapował Tede w jednej ze swoich lepszych piosenek, w której pokazywał, że nie jest tylko Panasewiczem rapu. „zawsze gdy siadam gdzieś na końcu świata zawsze gdy siadam gdzieś na końcu świata patrzę w dal wtedy wydaje się tak małe co zostało tam poukładać jeszcze w głowie muszę tyle spraw tylko ja i ja sam na sam.” Podróże nadają nam sens. Pamiętam jak na ukraińskiej ulicy kupiłem od pewnej starej kobiety, która przypominała mi moją babkę, z 10 kilo jabłek, czyli wszystko co miała, płacąc jej 50 euro, bo to był najwyższy nominał jaki znalazłem w portfelu. I później szedłem ulicą gryząc jedno z tych jabłek i czułem się tak dobrze, jak dawno się już nie czułem. Podróże sprawiają, że na nowo odkrywasz to, kim jesteś. Odkrywaj to. Warto. Mając 80 lat chcę mieć świadomość, że żałuję rzeczy które zrobiłem, a nie tych, których nie zrobiłem. A Ty? Chcesz więcej takich opowieści? Kup moją nową książkę Gwiazdor . Albo jak masz mi później jęczeć to lepiej nie kupuj. To tylko dla ogarniętych. To nie ja. To WY. Spośród 20 tys. książek wydanych w ubiegłym roku sięgnęliście właśnie po moją. Dzięki!Espadryle już są hitem lata. Myślisz, że znalazłaś już najlepsze buty na lato? Poczekaj, aż zobaczysz modele, w których chodzą Ścibakówna, Drzyzga i Lopez. Tego lata stylowe 50-latki stawiają na model, któremu po prostu trudno się oprzeć. Dlaczego? Espadryle na koturnie to idealny kompromis między stylem a wygodą.
Kelly Ruddick, w wieku 49 lat, została najstarszą uczestniczką lekkoatletycznych mistrzostw świata. W Eugene, Australijka w chodzie na dystansie 35 km uplasowała się na 34. miejscu w czasie 3:11: Kelly Ruddick był to debiut w imprezie tej rangi. Zawodniczka już planuje wystąpić za rok na mistrzostwach świata w w czasie startu wspierał jej mąż, który na trasie pokazywał kartki z czasami. - Gdyby nie miała kontuzji, mogłaby być szybsza. W każdym razie jestem z niej bardzo dumny - otrzymała również duże wsparcie ze strony innych reprezentantów Australii, zaliczając kolejne okrążenia. Po zakończonej rywalizacji dostała wiele wiadomości od ludzi z całego świata, którzy przyznali, że w ten sposób ich zainspirowała do różnych form Ruddick jest matką czwórki dzieci: dwóch 28-letnich bliźniaków, 19-letniej córki i 15-letniego syna. - Przesłali mi wiele słów wsparcia przed startem - stwierdziła. - Myślałam o nich przez cały czas i to naprawdę mi pomogło. Jestem pewna, że moje dzieci i rodzina są dumne, że tu jestem” - przyznała na dodatkowo przeszła już do historii jako najstarszy obywatel Australii, który startował na mistrzostwach świata. Prześcignęła chodziarza Willi Sawalla, który w 1987 roku miał 46 lat, i biegaczkę długodystansową Sinead Diver, która w 2019 roku wystąpiła w wieku 42 rozpoczęła karierę sportową jako chodziarka, przekroczywszy 30. rok życia. Robiła postępy każdego roku, ale dokonała przełomu w 2013 roku, w wieku 40 lat, kiedy przeszła 20-kilometrową trasę w czasie 1: W 2015 roku planowała wystartować na mistrzostwach świata w Pekinie. Wówczas zapalenie błędnika przeszkodziło w planuje kontynuować sportową karierę z celem pobicia kolejnego rekordu wiekowego. Dotąd najstarszą osobą, która startowała na mistrzostwach świata jest hiszpański chodziarz Jesus Angel Garcia, który w 2019 roku w katarskiej Dausze miał 49 lat i 347 dni. Australijka ten wyczyn zamierza poprawić w przyszłym roku w Budapeszcie. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Napięte mięśnie karku dają dość charakterystyczne objawy: szyja jest sztywna i poruszanie nią wywołuje ból. Osoba ze spiętymi mięśniami karku ma problemy z obracaniem głowy na bok i zwykle w tym celu obraca całe ciało, ponieważ w przeciwnym wypadku odczuwany jest ostry ból [1].fot. Adobe Stock Siedział przy barze taki smutny. Cholera, najprzystojniejszy facet na całym tym głupim bankiecie, a minę miał, jakby przyszedł na pogrzeb. I te czarne ciuchy! Taki młody, taki ładny, po co się smucić? Trzeba się bawić, póki czas. I w ogóle kto to? Nie znam gościa. Może z kimś przyszedł, ale w takim razie dlaczego siedział sam? Mowa ciała, delikatnie mówiąc, nie była zachęcająca, ale to dla mnie zawsze wyzwanie. Podeszłam, kołysząc zmysłowo biodrami. Najbardziej zmysłowo, jak potrafię. Z tyłu liceum, z przodu muzeum – Jestem Justyna. Może zatańczymy? Fajna piosenka, nogi same niosą. Nawet się uśmiechnął, delikatnie, subtelnie. Co za oczy! Ciemne i takie głębokie. Mroczne. Fascynujące. – Proszę wybaczyć, ale nie tańczę. Nigdy. Stanowczy ton. Asertywność dobrze wyćwiczona. I co, miałam tak stać? Nie wydawał się usposobiony do rozmowy. To po cholerę tu przyszedł? Poszłam jak zmyta. Dobry nastrój odleciał w siną dal. A wieczór tak dobrze się zapowiadał. W tej nowej kiecce wyglądałam naprawdę sexy, każdy mi to mówił. Ciekawe, czy gdybym była młodsza, złamałby swoją zasadę? Posłużył się zręczną wymówką, czy też… No cóż, stara jestem, po co się oszukiwać. W tyle głowy dojrzałam jadowity uśmiech Karola. Z tyłu liceum, z przodu muzeum – myślę o sobie czasem i parskam śmiechem. To naprawdę o mnie? Wcale nie czuję się staro, choć pewnie powinnam. Ostatecznie stuknęła mi już pięćdziesiątka, i to jakiś czas temu. Pewnie każdy tak ma – dochodzi do kolejnych etapów, które niegdyś wydawały mu się graniczne, ale jednocześnie granice te nieustannie przesuwa. Najpierw tragedią jest trzydziestka, potem czterdziestka i tak dalej. Chociaż nie, niektórzy mają inaczej. – Jestem stary – powtarza na okrągło mój przyjaciel Karol. – Tu mnie boli, tam strzyka. Kręgosłup, kolana, zęby, wszystko odmawia posłuszeństwa. Ledwo chodzę. Nie mogę się zgiąć. O wszystkim zapominam. Sapię i sypię się jak jakaś antyczna ruina. Akurat wygląda i nosi się jak trochę tylko przejrzały nastolatek. Jego życie umysłowe też trudno nazwać zramolałym. Jest inteligentny, dowcipny, złośliwy. Uwielbiają go całkiem młode i atrakcyjne kobiety, mógłby mieć każdą z nich, gdyby tylko zechciał. Ale nie chce, podobno. Mam wrażenie, że to rodzaj ideologicznej deklaracji. Odmowa uczestniczenia w wielkim, ogólnoświatowym, nieustającym święcie młodości. „My, proszę państwa, na drugim froncie i prawie już po drugiej stronie” – trudno z tym dyskutować. Bo i po co? Ja tam uczestniczę dziarsko i ochoczo. Owszem, widzę w lustrze pełne siatki zmarszczek i wielkie worki pod oczami, ale jakoś mi one nie ciążą. Jak tylko od lustra odejdę, zapominam o nich natychmiast. Mam szczupłą, wysportowaną sylwetkę (godziny na siłowni, rower, narty), poruszam się lekko i na ogół nic mnie nie boli. A jeśli nawet, to z powodu chwilowych niedomagań, które zawsze mijają. Raczej biegam, niż chodzę, nawet na bardzo wysokich obcasach. Ubieram się modnie, nie unikam makijażu i zabiegów kosmetycznych – dbam o siebie po prostu. Nie narzekam, nie gderam, nigdy na nic się nie skarżę. Po prostu wciąż jestem dziewczyną, nawet jeśli tę paskudną historię na „m” mam już za sobą (może być też na „p”, choć na „p” zaczynają się o wiele milsze sprawy, więc może nie mieszajmy do tego „m”). Trzymam się swojej bańki Niektórzy, jak Karol właśnie, bardzo chętnie ściągają mnie na ziemię, ale i tak trzymam się swojej bańki. Niech sobie będą starzy, kto chce i musi. Ja tam nie zamierzam. Będę się stroić i malować do setki przynajmniej. Taki mam plan. Szczególnie że podobam się mężczyznom – tak naprawdę przeglądanie się w ich oczach jest dużo przyjemniejsze niż w lustrze. Często są młodsi ode mnie, a czasem dużo młodsi. Nawet specjalnie się nie dziwię, zawsze miałam powodzenie i przywykłam do tego. Nie było okazji, żeby się odzwyczaić. Druga sprawa, to moja zawodowa pozycja. Jestem szefową w dużej firmie PR, w branży na tyle długo, by zdawać sobie sprawę z tego, że na sukces pracują przede wszystkim młodzi. Kreatywni, zdolni, napakowani pomysłami i energią faceci. Nie uznaję „parytetów” i na szczęście nie muszę się nimi kierować. Mam pełną wolność w doborze współpracowników. Karol sobie ze mnie pokpiwa. Nie zna litości. – Czy twój nowy dzidziuś już wstał? Wyspał się? Nakarmiony, przewinięty? Nie, nie mówię o wnuczku – zaczyna poranną telefoniczną rozmowę. Dzidziusiem nazywa każdego faceta, z którym aktualnie się spotykam, dzięki temu nie musi zapamiętywać ich imion. W jego wieku to trudne, fakt. A ja, idiotka, często mu się zwierzam i potem żałuję. Rozmawiamy przez telefon niemal codziennie. Opowiadam mu o wszystkim. Tylko że – wbrew temu, co Karol nieustannie insynuuje – wcale nie niańczę swoich wybranków. Nie mam zwyczaju im matkować, roztaczać ochronnych parasoli, protegować. Gdy tylko poczuję, że tego ode mnie oczekują, pozbywam się ich natychmiast. I z życia, i z pracy, jeśli się to zazębia. Wcale nie chodzi mi również o seks. Seks jest stanowczo przereklamowany, zwłaszcza w kobiecej perspektywie. Nie potrzebujemy go aż tak bardzo, aż tak często. Fajnie, byle bez przesady. Już ja wiem, o czym mówię. To, co w istocie najbardziej mnie kręci, to uwodzenie. Gdy tylko wyłapię utkwiony we mnie wzrok, szczególnie jeśli należy do atrakcyjnego mężczyzny – wiek tak naprawdę nie gra roli – rozpoczynam swoje „stałe fragmenty gry”. Nie wymagajcie ode mnie, bym uściśliła, o co chodzi. Nie da się uściślić. Wszystko zależy od okoliczności, nastroju, pogody, tego, czy znów jestem samotna, czy wciąż jeszcze z kimś. Uwodzenie jest największą pasją mojego życia, zawsze było. Nie mogłam w żadnym związku wytrwać zbyt długo, bo prędzej czy później musiałam poznać kogoś nowego, więc siłą rzeczy bardziej atrakcyjnego, a to tworzyło nieuchronne komplikacje. Gdy pierwszy raz wychodziłam za mąż, przysięgałam z prawdziwym przekonaniem. Cóż z tego, gdy już podczas wesela kątem oka dostrzegłam piekielnie interesującego gitarzystę, który na dodatek wpatrywał się we mnie tak łapczywie… Nie uległam, rzecz jasna, żadnym pokusom, ale już wtedy zrozumiałam, że małżeńska wierność niekoniecznie jest dla mnie. Kolejne dwa małżeństwa zawierałam już bez złudzeń dotyczących dotrzymywania przysiąg. Jakkolwiek nie mam sobie nic do zarzucenia. Moi mężowie wiedzieli, kogo biorą za żonę, po pierwsze, dlatego że poznawałam ich, będąc jeszcze w poprzednim związku, i to oni doprowadzali do jego zerwania. Po drugie, opowiadałam im bez skrępowania o swoich upodobaniach. O tym, jaka ekscytacja mnie ogarnia, gdy coś tam gdzieś zaiskrzy, zadzieje się, zamarzy. Więc dlaczego mieli później pretensje? I jak tu komuś wytłumaczyć, że wcale nie jestem suką w permanentnej rui pozbawioną przyzwoitości i moralności puszczalską, na dodatek – co już absolutnie skandaliczne – starą? To znaczy nie naprawdę starą, ale w ich mniemaniu starą. W mniemaniu sporej części świata. Nie wiem, jak wytłumaczyć. Rozmawiamy o tym często z Karolem, który zna życie jak mało kto, ale i tak mnie nie rozumie. – I co, dobrze ci z tym dzidziusiem? Pewnie byczek z niego, robicie to godzinami, prawda? Nie wychodzicie z łóżka przez cały weekend. Dobrze zgaduję? A kto wtedy wyprowadza Bolka? (Bolek to mój pies) – Karolku, masz chorą wyobraźnię. Chodzimy z Tomkiem i Bolkiem właśnie po parku, gadamy o różnych takich… – Chyba umrę ze śmiechu, błagam, Justyna, przestań. Brzuch mnie boli! No właśnie! Niby inteligentny facet, a tylko o tym. „Spałaś już z nim?”, „Jak było, fajnie?”, „Nie powiesz mi, że masz o czym gadać z takim młokosem, który w dodatku jest na pewno przygłupem”. Tak, mam! A czasami to i pomilczeć dobrze. Bankiet rozkręcił się na dobre Nie chciał mnie piękny nieznajomy, ale ostatecznie wylądowałam w ramionach tego nowego. Pracuje u nas od dwóch miesięcy i pożera mnie wzrokiem od pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej. Marcin. Też niezły, tylko trochę za bardzo w stylu, który tak drażni Karola. Czyli byczek, barczysty i pewnie jurny. Przetańczyłam z nim kilka kawałków, ale kiedy zaproponował, że odwiezie mnie do domu taksówką, odmówiłam. Byłam ciągle pod urokiem mrocznych oczu przy barze. Ich właściciel ulotnił się w pewnej chwili bez śladu. Jeszcze tylko chwila w toalecie i jadę… – Marcin kręcił się cały wieczór koło szefowej, widziałaś? – zamknięta w kabinie usłyszałam znajomy chichot. Joasia? – Widziałam, w tej koronkowej miniówie wygląda jak burdelmama, hi, hi! – Odpowiednia osoba w odpowiednim miejscu! – zarechotała druga. A to suka mała – pomyślałam wściekła, ale siedziałam cicho. – Mirek przyszedł tu ze mną. Mój brat. – Po co? – Tak sobie pomyślałam, żeby go wziąć ze sobą. Co będziesz siedział w domu, mówię mu, lepiej przyjdź, zabawisz się, a może naszej starej wpadniesz w oko. – No i …? – A siedział jak kołek przy tym barze, a potem poszedł w cholerę. Ten to się nigdy nie ustawi. Niech dalej zasuwa w swoim głupim sklepie, jego życie. Poszły. Posiedziałam jeszcze chwilkę na kibelku. Potem umyłam ręce, pomalowałam usta i poprawiłam włosy. W poniedziałek zwolnię dziwkę – pomyślałam mściwie. Zobacz więcej prawdziwych historii:Myślałam, że widzi we mnie kogoś więcej, niż tylko grubaskę...Ukrywam przed narzeczoną, że rozbieram się za pieniądzeByła dziewczyna mojego faceta mieszka z nami, bo musimy się nią opiekowaćMiałam 32 lata, a matka decydowała w co mam się ubrać i kiedy iść spaćNie chcę zamieszkać ze swoim facetem. Od tego tylko krok do niewoli
Życzenia na 40 urodziny. 50 – tka już na karku już szampan stoi w barku. Dziś już masz 50 lat, Dziś na rękach nosi Cię cały świat, korzystaj więc z życia i baw się śmiało,
Życzenia Bądź jasnym promieniemdla tych, co słońca nie zawsze czynem – nigdy marzeniemi niech Cię ludzie najlepszegoz okazji 50-tych urodzin! Z okazji pięćdziesiątych urodzin bukiet najwspanialszych życzeń: zdrowia, uśmiechu i szczęścia, radości każdego dnia oraz wszelkiej pomyślności. Na Twoje 50-te urodzinydużo zdrowia Ci życzymy –niech Twój wiek Cię nie przerasta,niech nadzieja ciągle 5 dyszek masz na karku,chwytaj rower – jedź do parku! Dużo zdrówka, szczęścia i radości,każdego dnia pełnego świata poznania,w lotto milionów wygrania –Tego z serca Ci życzymy i hucznieTwe 50-te urodziny obchodzimy! 50 latek Ci stuknęło,nie myśl jednak, żeś już panna Ci zazdrościwiary w siebie i dniu urodzin życzę Tobieuśmiechu od ucha do ucha,każdego dnia przyjemnegoprzy boku kogoś kochanego. Życie jest krótkie jak sen pędzi wciąż naprzód jak nas jest ono tylko jedną chwilą –nie pozwól, by się ta chwila życzeń z okazji 50. urodzin. Każdego kiedyś to czeka,życie płynie jak ta jest Twój dzień wspaniały,pięćdziesiąte urodziny,więc Ci życzę, mój Kochany,dużo zdrowia przede wszystkimi miłości od nas Tobie dużo ciepłai spełnienia wszystkich marzeń,wiary w siebie i do końcawielu jeszcze miłych wrażeń. Lat 50 Ci minęło,lekkie życie się na relaks, tak myślimy,tym prezentem Cię życie było sto lat. Albo i dwieście! Jubilacie nasz wspaniały,przyjmij od nas małe dary,przyjmij również te życzenia:zdrowia, szczęścia, pomarańczy,panny, co dla ciebie 50. urodziny właśnie tego Ci życzymy. Pięć dych masz już na karku, zaraz wódę wyjmę z się wszyscy uśmiejemy, Twoje zdrowie lat! Osoby, które odwiedziły tę stronę znalazły ją szukając: 50 urodziny na wesoło50 urodziny wierszyki śmieszne50 urodziny życzeniażyczenia z okazji 50 urodzin Kartki
Musza dostac po karku (oby nie dotknely ich tragedie na porodowkach szpitali zarzadzanych przez pisowsko-koscielna ideologiczna grupe wroga kobietom). już oceniałe(a)ś 14